Wspomnienia absolwentów – Arkady Zapolski

Po maturze, studiowałem w Policealnym Studium Elektronicznym, programowanie komputerów (kto dzisiaj pamięta takie języki jak Fortran, Algol, Assembler, PL1?) a następnie w Akademii Rolniczo-Technicznej (dzisiaj chyba Uniwersytet Warmińsko-Mazurski) w Olsztynie.

 W tym czasie, jako aktywny szybownik Aeroklubu Pomorskiego i członek Szybowcowej Kadry Narodowej, zdobyłem dwa razy Mistrzostwo Polski - 1979 i 1981 (załączam zdjęcie z "gabloty", które również było na pierwszej stronie Nowości).

 

W sierpniu 1981 roku wyjechałem do ojca do Nigerii (wykładał na uniwersytetach w Lagos i Kadunie), a następnie do USA, gdzie zastał mnie stan wojenny. Po zalegalizowaniu stałego pobytu, pracowałem najpierw jako kierowca ciężarówek (jak w filmie "Konwój") a następnie kontynuowałem szkolenie w awiacji, dodając do moich polskich licencji potrzebne zawodowe amerykańskie.

Od tego momentu (późne lata 80-te) pracowałem jako pilot zawodowy - firmy czarterowe, potem dwa lata latania dla grupy rockowej "Aerosmith" (Steven Taylor był dobrym przyjacielem - na zdjęciu pokazuję mu polską Wilgę na lotnisku w Phoenix), poprzez lokalne linie lotnicze, aż do pozycji kapitana w Delta Air Lines.

 

Po przejściu na emeryturę (przymusowo w wieku 65lat) jeszcze kontynuuję latanie do dziś - znów mniejsze odrzutowce czarterowe typu Falcon i Learjet. Może jeszcze rok - dwa.

W roku 2011 powróciłem do latania na szybowcach i prawie co roku latam w Polsce na Ogólnopolskich Zawodach Szybowcowych Ostrów Glide w Ostrowie Wlkp, które udało mi się parę razy wygrać. W tym roku latam na Mistrzostwach Polski w Częstochowie, jak również Ostrów Glide.

Wielkie dzięki należą się Aeroklubowi Pomorskiemu za zaszczepienie we mnie życiowej pasji i umożliwienie kariery zawodowej.

Za każdym pobytem w Polsce odwiedzam Toruń (zdjęcie z żoną na ulicy Szerokiej w zeszłym roku) i oczywiście przejeżdżam obok "czwórki".

Szkoda, że nie mogę być na uroczystości, urlop dopiero pod koniec czerwca, a Toruń w lipcu.

Moją małżonkę od 40 lat Ewę Kopicką, poznałem (oczywiście) na lotnisku, jest córką byłego szefa wyszkolenia z Grudziądza. Po "zaimportowaniu" jej do USA, wzięliśmy ślub w 1985 roku. Razem lubimy żeglowanie po Karaibach i narty w Kolorado.

Moi dwaj wspaniali (dorośli) synowie, urodzeni tutaj, mówią również po polsku. W miarę możliwości zabieram ich do Polski, czy to na żeglowanie po Mazurach, czy to po prostu pokazując im piękno naszego kraju.