W 2020 r., wraz z początkiem pandemii globalnej, znacznie zwiększyła się produkcja środków ochrony osobistej. Sklepy zaczęły zaopatrywać się w ogromną ilość maseczek, rękawiczek i płynów dezynfekujących. Wszystko po to, abyśmy czuli się bezpiecznie. I tak, czujemy się bezpiecznie do czasu, kiedy maseczka się zużyje. Wtedy musimy się jej pozbyć. Część wyrzucanych maseczek trafia do recyklingu i służą nam w innej postaci, inne, nieco mniej szczęśliwie trafiają na wysypiska, a te, do których los w ogóle się nie uśmiechnął - po prostu są wyrzucane na ziemię. Co dalej? Wędrują po świecie, aż w końcu wszystkie trafiają do oceanu, po drodze wyrządzając krzywdę zwierzętom na lądzie. Odnotowano przypadki, w których psy, jeże, a nawet pingwiny dusiły się maseczkami. Jeszcze gorzej jest w wodzie. W ubiegłym roku do oceanów trafiło 1,5 miliarda maseczek! To dodatkowo aż 6 ton plastiku rocznie! Znajdowano zaplątane w nie zwierzęta, zarówno te pływające tuż przy powierzchni, jak i te, żyjące na ogromnych głębokościach.
Obliczono, że do rozkładu 1 maski jednorazowej w wodzie potrzeba 450 lat. Oznacza to, że gdyby Jan III Sobieski wyrzucił maseczkę do morza, dopiero teraz jej rozkład dobiegałby końca. Nie możemy umywać rąk od tego problemu dlatego, że wyrzuciliśmy maskę do kosza. W najlepszym przypadku (gdy nie wypadnie ze śmieciarki) wiatr i tak zdmuchnie ją w kierunku wody. Co można więc zrobić? Nie jesteśmy w stanie zatrzymać wiatru, ale możemy ograniczyć ilość żyć odebranych przez tego niepozornego mordercę. Wystarczy przed wyrzuceniem maseczki odciąć od niej sznurki. Zapobiegnie to bardzo skutecznie wplątywaniu się w nie zarówno zwierząt morskich, jak i lądowych. W ten sposób możemy ocalić nawet miliony istnień w ciągu całego naszego życia.
My, nauczyciele i uczniowie, apelujemy o przyłączenie się do akcji ucinania sznurków od maseczek przed ich wyrzuceniem. Pomożemy w ten sposób zmniejszyć liczbę zaplątanych w nie zwierząt oraz złagodzić ich cierpienie.
(tekst: Patrycja Żymińska, klasa 2Ag )
Ratujmy przyrodę!