14 października 1864 r. w Strawczynie koło Kielc, urodził się Stefan Żeromski, jeden z najbardziej znanych polskich pisarzy przełomu XIX i XX w., autor „Popiołów”, „Wiernej rzeki” i „Przedwiośnia”.
Strawczyn to malowniczo położona na północny zachód od Kielc niewielka wieś, z siedzibą władz gminy. Stefan Żeromski urodził się w tam 14 października 1864 r. w zubożałej rodzinie szlacheckiej.
W tamtejszym kościele parafialnym przechowywana jest do dziś oryginalna metryka chrztu Stefana Żeromskiego. To nie jedyna pamiątka w miejscu narodzin pisarza. Nieopodal kościoła, tuż przy drodze wojewódzkiej 748 Ruda Strawczyńska-Kostomłoty stoi pamiątkowy głaz, niemal dokładnie w miejscu, gdzie półtora wieku temu stał dom Żeromskich.
Strawczyn to pierwsza z wielu nazw miejscowości w Świętokrzyskiem, z którymi związany był pisarz i które opisywał w swoich utworach. „Kielecczyzna ukształtowała Żeromskiego. Same Kielce i lata szkolne pisarz bardzo często wspominał. To, że z tego regionu się wywodził, przez całe życie było obecne w jego twórczości, w jego publicystyce” – ocenił dyrektor Muzeum Narodowego w Kielcach dr hab. Robert Kotowski. Oddziałem kierowanej przez niego instytucji jest działające w dawnym Gimnazjum Rządowym Muzeum Lat Szkolnych Żeromskiego. To właśnie tam toczy się akcja „Syzyfowych Prac” – powieści
z 1897 r. Szczególnie ciekawe są napisane w tym okresie „Dzienniki” (rozpoczął je pisać w 1882 r.). Doświadczenia z gimnazjum kieleckiego, w którym rozpoczął naukę w wieku 10 lat, wykorzystał Żeromski później podczas pisania „Syzyfowych prac”. Właśnie w gimnazjum zaczął pisać, a w wieku 18 lat zadebiutował na łamach prasy pierwszymi wierszami i dramatami.
Żeromski rozpoczął naukę w kieleckim Rządowym Gimnazjum Męskim (miasto było w zaborze rosyjskim) w 1874 r., jako dziesięciolatek. Nauka w szkole trwała dziewięć lat, ale – jak się potem miało okazać – przyszły pisarz w murach budynku spędzi ich aż 12. Trzykrotnie bowiem powtarzał klasy na różnych etapach edukacji. Relacje, jakie łączyły Żeromskiego z kolegami podczas nauki w Rządowym Gimnazjum Męskim w Kielcach oraz późniejsze związki pisarza z przyjaciółmi ze szkolnych czasów, przybliża książka kieleckiego dziennikarza Jerzego Daniela, „Wierni sobie. W kręgu szkolnych kolegów Stefana Żeromskiego”.
Podstawowym źródłem wiedzy o szkolnych przyjaźniach i znajomościach Żeromskiego są jego „Dzienniki” oraz późniejsza korespondencja z dawnymi kolegami – głównie listy, które pisarz otrzymywał i skrupulatnie gromadził. – Pewne koleżeńskie układy i przyjaźnie trwały do końca życia Żeromskiego – podkreślił w rozmowie z PAP Daniel.
Tworzyli oni nielegalne kółka i czytali nieprawdopodobnie dużo, a także „gadali” o Polsce.
Oprócz tego, że byli to młodzi ludzie, którzy chętnie biegali na potańcówki, wycieczki, pili, kochali się „na zabój” w dziewczynach, to nie byli to gimnazjaliści, którzy chcieli tylko imprezować i jakoś „zaliczyć” szkołę. O coś im chodziło
– ocenił Daniel.
Żeromski z rówieśnikami prenumerowali polską prasę, wymieniając tytuły między sobą. Badacze obliczyli, że przyszły pisarz w ciągu czterech ostatnich lat nauki w gimnazjum przeczytał 256 książek (później, gdy wyjechał do Warszawy na studia potrafił tyle samo przeczytać w ciągu jednego roku).
Żeromski pozostawał w regularnych kontaktach z kilkoma kolegami z kieleckiej szkoły. Wśród nich był Jan Strożecki, współtwórca Polskiej Partii Socjalistycznej, który za swoją działalność polityczną, spędził osiem lat na zesłaniu na wschodniej Syberii. Rozwijał tam swoją pasję do fotografii i przesyłał często Żeromskiemu syberyjskie zdjęcia. To z nim – w czasach gimnazjalnych – podczas wakacji 1882 r. Żeromski wyprawił się na wycieczkę w Góry Świętokrzyskie, a podczas wędrówki młodzieńcy wydrapali na ścianie murowanej kapliczki w Św. Katarzynie swoje nazwiska i datę. Jeszcze dziś inskrypcję mogą odnaleźć turyści, zaczynający w tej miejscowości wędrówkę na Łysicę.
Żeromski kontakt utrzymywał też z kolegą ze szkolnej ławy, Janem Wacławem Machajskim – jego cechy nosi Andrzej Radek – bohater „Syzyfowych prac”. Poznali się, gdy Żeromski powtarzał VI klasę. Połączyła ich miłość nie tylko do literatury, ale i do teatru. Machajski zaangażował się w działalność polityczną. Władze carskie dwukrotnie zesłały Machajskiego na Syberię. Po zakończeniu kary w listach prosił Żeromskiego o pomoc w znalezieniu pracy lub o wsparcie finansowe – pisarz nie odmawiał. Żeromski wstawił się za nim i napisał list otwarty w obronie przyjaciela, gdy istniało ryzyko wydania go władzom carskim przez Austriaków.
Trzecim przyjacielem był Zygmunt Wasilewski – ideolog narodowej demokracji. Znajomość rozwinęła się dopiero w czasach warszawskich, gdy Żeromski stawiał pierwsze poważne kroki literata, a Wasilewski – związany zawodowo z redakcją „Głosu” – pomagał publikować jego utwory w prasie. On też ułatwił zatrudnienie Żeromskiego jako bibliotekarza w muzeum w Rapperswilu.
Studia w Instytucie Weterynaryjnym w Warszawie pisarz przerwał po dwóch latach z powodu braku środków do życia, a ze stolicy wyjechał. Żył wtedy z korepetycji, głodował. Mieszkanie i codzienne problemy, związane z brakiem pieniędzy na podstawowe potrzeby, dzielili z nim koledzy gimnazjalni. W tym czasie też sympatyzował z PPS, choć komunizm postrzegał jako zagrożenie dla polskiej państwowości.
Po pierwszych sukcesach literackich podjął pracę jako guwerner w dworach szlacheckich, m.in. w Nałęczowie, gdzie poznał swoją przyszłą żonę Oktawię z Radziwiłłowiczów Rodkiewiczową (świadkiem na ślubie był Bolesław Prus). Chory na gruźlicę w 1892 r. wyjechał do Szwajcarii, gdzie przez pięć lat pełnił funkcję zastępcy bibliotekarza Polskiego Muzeum Narodowego w Rapperswilu.
Protestując przeciw stosunkom panującym wśród pracowników Muzeum, wrócił do Warszawy, gdzie w latach 1897-1903 pracował w Bibliotece Ordynacji Zamoyskich.
Książki Żeromskiego stawały się coraz bardziej popularne, a sytuację materialną poprawiły nieco honoraria za „Ludzi bezdomnych”. Powieść przyjęto bardzo dobrze, stała się nawet bestsellerem – dla jednych była programem działania, dla innych wyciskaczem łez.
Związany z ruchem niepodległościowym, po wybuchu I wojny światowej (pod koniec której wybrano go prezydentem pierwszej namiastki państwa polskiego, jaką była Rzeczypospolita Zakopiańska) Żeromski zgłosił się w 1914 r. do Legionów Polskich. Od Józefa Piłsudskiego odsunął się później ze względu na negatywny stosunek do polityki państw centralnych. Anegdota przedstawia jego rozmowę z Piłsudskim – jedynym równym mu w ówczesnej Polsce autorytetem. Gdy Piłsudski, nieprzekonany widać wywodami pisarza, powiedział w końcu: „Mam w dupie pańskie ziemie zachodnie”, Żeromski odpowiedział przed trzaśnięciem drzwiami: „A ja mam w dupie pańskie ziemie wschodnie”.
Pisarz żywo interesował się polityką. Uczestnicząc w akcji plebiscytowej, zjeździł Warmię i Mazury, pisał o Śląsku, Wielkopolsce i Pomorzu. Pisarz wspierał także walczących w wojnie polsko-bolszewickiej, apelował o ciepłą odzież dla żołnierzy, pisał o wszechogarniającej wtedy nędzy i głodzie.
W II RP Żeromski uznawany był za najpopularniejszego polskiego pisarza. Był inicjatorem projektu Akademii Literatury, współzałożycielem Związku Zawodowego Literatów Polskich, a także Straży Piśmiennictwa Polskiego i polskiego PEN-Klubu (1924). W dowód uznania za działalność literacką i społeczną otrzymał mieszkanie na Zamku Królewskim w Warszawie.
Na początku lat 20. nazwisko Żeromskiego wymieniane było wśród kandydatów do literackiego Nobla. Polski pisarz nie otrzymał jednak tej nagrody, głównie z powodu kampanii dziennikarzy niemieckich po opublikowaniu „Wiatru od morza” (1922), opisującego historię walki o polskość Pomorza.
W ostatnich latach, po otwarciu archiwów obrad Szwedzkiej Akademii z tego okresu, okazało się, że decydujące znaczenie miały jednak także względy literackie – styl Żeromskiego wydał się akademikom ciężki i przesadny, poruszane tematy – lokalne, klimat prozy – pesymistyczny i zniechęcający czytelnika.
W przededniu wybuchu I wojny światowej Żeromski jest najpopularniejszym polskim autorem, a z czasem staje się także najbardziej kontrowersyjnym po publikacji „Przedwiośnia”. Sodalicja Mariańska uznała powieść za jedną z najbardziej szkodliwych, domagano się odebrania Żeromskiemu odznaczeń i wyrzucenia z mieszkania na Zamku Królewskim.
Żeromski pisał „Przedwiośnie” jako ktoś, kto wiele sił włożył w walkę o wolną Polskę, co dawało mu prawo do oceny powojennej rzeczywistości. – Książka ukazała się w 1925 r., gdy można było dokonywać rozrachunków, bo minął już czas zachłyśnięcia się wolnością. Można było zacząć zadania pytania, co dalej, co z tą niepodległością zrobimy – mówiła dla PAP prof. Maria Olszewska. I przypomniała, że Żeromski miał bardzo sprecyzowaną wizję tego, jaka Polska powinna być – chciał państwa obywatelskiego, państwa wspólnej odpowiedzialności i sprawiedliwości, bez dzielnic nędzy w miastach, bez głodujących chłopów.
– Nie zrozumiano mej przypowieści – pisał Żeromski o reakcjach na „Przedwiośnie” w 1925 roku. Nie mógł przewidzieć, że przez całe dekady, w czasach PRL-u ta „probolszewicka” interpretacja zostanie utrzymana, a powieść analizowana będzie w szkołach jako droga Baryki do komunizmu.
W reportażu „Na probostwie w Wyszkowie” Żeromski zdiagnozował pierwsze lata niepodległej Polski. Jego zdaniem „batog bolszewicki”, który spadł na kraj, był czymś na kształt kary za to, że po wyzwoleniu: „Polska żyła w lenistwie ducha, oplątana przez wszelakie gałgaństwo, paskarstwo, łapownictwo, dorobkiewiczostwo kosztem ogółu, przez jałowy biurokratyzm, dążenie do kariery i nieodpowiedzialnej władzy. Wszystka wzniosłość, poczęta w duchu za dni niewoli, zamarła w tym pierwszym dniu wolności. Walka o władzę, istniejąca niewątpliwie wszędzie na świecie, jako wyraz siły potęg społecznych, partii, obozów i stronnictw, w Polsce przybrała kształty monstrualne. Nie ludzie zdolni, zasłużeni, wykształceni, mądrzy, których mamy dużo w kraju, docierali do steru władzy, lecz mężowie partii i obozów, najzdolniejsi czy najsprytniejsi w partii lub obozie. Jak po spuszczeniu wód stawu, ujrzeliśmy obmierzłe rojowisko gadów i płazów.„
W połowie lat 20. pisarz był bardzo chory, jego stan lekarze określali jako beznadziejny. Po przyjęciu kolejnego, sprowadzonego z zagranicy lekarstwa, choremu poprawiło się. Monika Żeromska, córka pisarza wspomina, że 19 listopada 1925 r. po obiedzie odwiedził ojca Antoni Słonimski. Wpadł też Julian Tuwim z bukietem róż, ciesząc się z powrotu pisarza do zdrowia. Następnego dnia Żeromski już nie żył.
Stefan Żeromski zmarł 20 listopada 1925 r. Jego pogrzeb stał się wielką manifestacją narodową. Na żądanie mieszkańców stolicy skrócono tego dnia czas pracy.
Pisarz spoczął 23 listopada 1925 r. na Cmentarzu Ewangelicko-Reformowanym w Warszawie.